piątek, 31 października 2008

Spotkałem Lecha Wałęsę

Może to zbyt dużo powiedziane z mojej strony, gdyż nasze spotkanie nie należało do tych osobistych, gdy spotykamy się w cztery oczy. Nie mogę powiedzieć, że zaliczam się do grona osób mających to szczęście, że mogą powiedzieć: znam Wałęsę.

Jednak nasze drogi krzyżowały się z wielokrotnie, choć on sam o tym nie wie. Były to spotkania, które dziś nazwałbym wirtualnymi a właściwie spotkaniami duszy.

Pamiętam przywódcę „Solidarności” z końca lat 70 i początku 80, gdy jako mały chłopiec wsłuchiwałem się w radio i oglądałem telewizję starając się wychwycić ważne informacje. Lech Wałęsa w tamtych czasach był częścią polskiego „folkloru”, nieodłącznym dodatkiem do życia codziennego. Sytuacja w kraju była trudna. Brakowało wówczas wszystkiego, sklepy świeciły pustkami, były to jednak przyziemne rzeczy, które mnie kilkunastoletniego chłopca niewiele interesowały. Ważniejszymi dla mnie były wydarzenia, które się działy wokół mnie. Wszechobecne strajki i protesty kolejnych grup społecznych. Wałęsa w tych wydarzeniach odgrywał pierwszoplanową rolę. Jednak do czasu.

Pewnej niedzieli, 13 grudnia 1981 roku, generał Jaruzelski ogłosił Stan Wojenny odsuwając tym samym Lecha Wałęsę w cień zawirowań politycznych w naszym kraju. Sprawy się skomplikowały, dorastałem i inaczej widziałem pewne rzeczy. Jak każdy nastolatek byłem gotów walczyć, przeciwstawić się brutalnej władzy i wyswobodzić Wałęsę, którego skutecznie odizolowano od społeczeństwa. Był dla mnie żywą legendą, wszyscy byliśmy za nim i oczekiwaliśmy jego uwolnienia.

Lata mijały, po Stanie Wojennym pozostały wspomnienia, problemy powróciły. Był rok 1988, ogólnopolskie strajki, powrót do wczesnych lat 80, Wałęsa znowu na czołówkach gazet. Władza powoli postanawia odpuścić, wiadomo już było, że dojdzie do Okrągłego Stołu, w Berlinie sypał się mur, Gorbaczow ogłosił „Pierestrojkę”. Nie byłem już chłopcem, lecz młodym mężczyzną, doskonale zdawałem sobie sprawę ze zmian, jakie następują. Na pierwsze strony gazet powrócił Lech Wałęsa. Silniejszy niż poprzednio, wzmocniony pokojową Nagrodą Nobla, wyrastał nam prawdziwy „wódz”.

To właśnie takiego Lecha Wałęsę pamiętam najlepiej. Z „Okrągłego Stołu”, z późniejszej kampanii prezydenckiej, polityka a nie związkowca ze stoczni. Miałem okazję zobaczyć go na wiecu w moim mieście. Wiadomo było, że Lech Wałęsa będzie kandydował na urząd prezydenta Polski. Był także moim kandydatem, postanowiłem po raz pierwszy iść na wybory i zagłosować. Tym bardziej chciałem się dołożyć do zwycięstwa mojego idola, gdyż kilka dni później wyjeżdżałem zagranicę jeszcze wówczas nie wiedząc, że na bardzo długi okres. Słuchałem Wałęsy przemawiającego do tłumów, byłem za nim, wierzyłem mu, że doprowadzi Polskę do sukcesów.

To właśnie stojąc w gęstym tłumie, usłyszałem:
Dlaczego on się pcha do polityki? – powiedział starszy pan stojący w pobliżu.
A kto miałyby większe szanse, żeby zostać prezydentem? – odpowiedział mu inny mężczyzna.

No, właśnie, któż miałby większe szanse? Wałęsa był dla nas symbolem, tylko on był w stanie doprowadzić do zmian, tylko on mógł poderwać naród do zrywu. Pozostałem do końca wiecu nie mogąc za bardzo zbliżyć się do estrady. Mimo odległości, jaka nas dzieliła czułem jego obecność. Byłem zadowolony, że go widziałem, że go „osobiście” poznałem.

Powoli zbliżał się mój wyjazd, nadeszły wybory, poszedłem spełnić swój obowiązek wierząc, że dokonałem słusznego wyboru. Wyjechałem z Polski. Będąc już zagranicą dowiedziałem się, że Lech Wałęsa został prezydentem Polski. To był sukces nas wszystkich. Lata jego prezydentury różnie można oceniać. Nie podejmuję się tego, ponieważ nie mi jest oceniać jego polityczny dorobek. Mogę jedynie dodać, że moje „kontakty” z Wałęsą się nie skończyły, wręcz przeciwnie. Gdziekolwiek byłem, w innych krajach, na różnych kontynentach, gdy rozmowa schodziła na temat Polski, to zawsze, ale to zawsze bez wyjątku moi rozmówcy znali Lecha Wałęsę. Miło było nawiązywać kontakty dzięki mojemu idolowi z lat młodzieńczych. Lech Wałęsa pozostanie symbolem dla wielu Polaków mojego pokolenia, na zawsze.

Autor: Jacek Wist

Artykuł opublikowano na wiadomości24

Brak komentarzy: