
Oczywiście nie na tym kończą się porównania obydwu polityków. Zarówno jeden jak i drugi pokazują swoją notoryczną niechęć do Unii Europejskiej, choć w przypadku prezydenta jest to sytuacja niezręczna. W przeciwieństwie do dyrektora Rydzyka musi bardziej uważać na wypowiadane słowa. Obydwaj jednak nie narzekają na finansowe wpływy pochodzące z UE.
Nadeszła pora na medialną grę, niedawno ogłoszono utworzenie „rydzykowej” Partii Narodowej, a także ubieganie się o reelekcję Lecha Kaczyńskiego. Obydwaj panowie mają inne cele, ale podobne aspiracje dla swoich partii. Interesuje ich tylko władza – ojciec Rydzyk chce, aby jego ludzie zasiadali w Sejmie i w Parlamencie Europejskim (sic!). Lech Kaczyński marzy o kolejnej kadencji i absolutnej władzy dla brata bliźniaka odsuniętego w demokratyczny sposób ze stanowiska premiera.
Paradoksalnie dawni sprzymierzeńcy będą starali się o wspólny dotychczas elektorat. Partia Rydzyka bez wątpliwości odbierze Prawu i Sprawiedliwości znaczną część głosujących. Walka zapowiada się ostra i brutalna, na pewno ze wszystkimi, nawet niedozwolonymi, chwytami. Czy według staropolskiego porzekadła sprawdzi się, że: gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta? Z pewnością Platforma Obywatelska zyskuje na sympatii i bije wszystkich w sondażach właśnie dlatego, że nie wdaje się w niepotrzebne zagrywki, a te konfrontacje z samolotem czy krzesłem zupełnie jej nie szkodzą. Tymczasem Donald Tusk wyrasta na głównego kandydata do piastowania najwyższego urzędu w państwie.
Do wyborów parlamentarnych i prezydenckich daleko, a już mamy bezpardonową walkę o stołki. Możemy tylko się domyśleć, że po raz kolejny będzie interesująco i możemy mieć nadzieję, że kolejne „partie” podzielą los LPR i Samoobrony oraz wyeliminują się z życia politycznego Polski. Czas doprowadzić do normalizacji sytuacji w kraju i pozbawić przywilejów różnych „kreatur” zatruwających nam wszystkim życie i integrację z Unia Europejską. Kto będzie prezydentem? Kto dostąpi zaszczytu reprezentowania Polaków w ławach Parlamentu Europejskiego i Sejmu? Na te odpowiedzi przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, ale już dziś możemy się zastanowić, kogo byśmy chcieli widzieć na najwyższych stanowiskach, ponieważ w ostatecznym rozrachunku decyzja należy do samych Polaków.
Autor: Jacek Wist
Artykuł opublikowano na Wirtualnej Polsce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz