Trudno czasami nie zgodzić się z kontrowersyjnymi opiniami cytowanych

Lech Kaczyński, jak Don Kichot z la Manchy wybrał się na wojnę do Gruzji wymachując szabelką i grożąc Moskalom. Byłaby to zabawna historia, gdyby nie to, że w przeciwieństwie do tej z powieści Cervantesa, jest ona prawdziwa. Wyprawa do Tbilisi nosiła znamiona prywatnej wojny prezydenta. Na szczęście dla naszego kraju nikt, a tym bardziej Moskwa, nie traktuje go poważnie.
Długo można by pisać i wymieniać kolejne przykłady awanturniczego charakteru polityki uprawianej przez pałac prezydencki, jednakże procedura odsunięcia od władzy przez impeachment nie jest przewidziana przez Konstytucję RP. Z pewnością tak jest lepiej dla prezydenta i może nadal spać spokojnie, ponieważ Trybunał Stanu, który miałby odpowiednią kompetencję żeby wszcząć podobną do impeachmentu procedurę pozostanie „śpiącym” tworem naszej kulejącej demokracji.
Z pewnością Lech Kaczyński nie byłby aż tak złym prezydentem, gdyby nie jego brat Jarosław, mający wpływ na prowadzoną przez niego „politykę”. Niedaleko nam do wniosku, że PiS działa na szkodę państwa, a co za tym idzie – powinna być zdelegalizowana i uznana za wrogi element. Mimo pewnych skrótów myślowych użytych w tym artykule, zarzuty wypowiadane przez niektórych polityków są spójne i logiczne. Jeżeli chodzi o PiS to nie trzeba go delegalizować, ponieważ sami politycy kierujący tą partią dokonali jej politycznej marginalizacji. Nie powinno również dojść do impeachmentu, wybory prezydenckie zrobią to w demokratyczny sposób… Vox populi, vox Dei.
Autor: Jacek Wist
Artykuł opublikowany na Wirtualnej Polsce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz