wtorek, 6 października 2009

Książka pt. Pierwszy Kontrakt, autor – Jacek Wist



Legia Cudzoziemska bez tajemnic dla wszystkich zainteresowanych tematem oraz dla tych którzy lubią książki sensacyjno-przygodowe.

www.pierwszykontrakt.pl

tytuł: Pierwszy kontrakt
autor: Jacek Wist
ISBN: 978-83-929596-0-1
liczba stron: 320
miejsce i rok wydania: Warszawa 2009
oprawa: miękka
wymiary: 148 x 210 mm
wydawnictwo: Apolonia Dream
cena katalogowa: 45 zł

Kilka opinii na temat książki, wybranych z forum, gdzie toczy się o niej dyskusja:

~ Książka właśnie do mnie dotarła. Wszystko sprawnie, szybko i tanio. Biorę się za czytanie ~

~ Trzeba przyznać, że zapowiedzi, fragmenty wstawiane na forum sprawiały, że oczekiwania rosły i obawiałem sie trochę, że ''z dużej chmury będzie mały deszcz'' jednak nie zawiodłem się a wręcz przeciwnie książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie! Naturalnie bardzo pozytywne. Ciekawe historie, świetne teksty i to co podoba mi się najbardziej - czytając odnosi się wrażenie, że podróż, rekrutacje, służbę itd przeżywa się wraz z głównym bohaterem. Realizm jest niesamowity... ~

~ ach szkoda, że muszę przerwać, przede mną Mogadiszu, książka jak to mówił Twój kolega Marek, ZAJEBISTA ~

~ Czyta się ją bardzo luźno i przyjemnie, a co najważniejsze ta lektura rusza wyobraźnię. Po otrzymaniu paczki dzisiaj rano, wbiłem się w fotel na długie chwile... ~

~ Melduję, że książka została przeczytana! naprawdę bardzo mi się podobała i zmobilizowała do większego treningu. Uśmiałem się w wielu momentach, w szczególności z Markiem, czy z murzynami na śmieciarce czy sytuację z pasterzem bojącym się grzmotów... Jeszcze raz gratulację i podziękowania z miłą lekturę. Au revoir ~

Poniżej wywiad udzielony Gazecie Pomorskiej, opublikowany również na portalu www.mmbydgoszcz.pl :




 W 1990 roku spełniło się marzenie bydgoszczanina Jacka Wista – został żołnierzem Legii Cudzoziemskiej. Służył głównie w pułku spadochroniarzy, walczył w Dżibuti, Somalii, Kongo i Republice Środkowoafrykańskiej. Dziś, jako emeryt, w książce „Pierwszy kontakt” wspomina 16 lat służby.

Skąd decyzja o wydaniu książki?

- Jacek Wist: Pomysł, by spisać wspomnienia zrodził się bardzo dawno temu, wtedy też powstały pierwsze notatki, które wspierały moją pamięć. M.in. dzięki zgromadzonym pamiątkom moje zapiski zaczęły przybierać formę relacji. Należę do osób lubiących opowiadać, więc do wypracowania fabuły był już tylko krok. Na początku nie myślałem o książce, a jedynie o spisaniu faktów i anegdot. Poznałem jednak kogoś, kto po przeczytaniu moich zapisków zechciał je wydać. Jego zdaniem autentyczne wydarzenia opisane przeze mnie z humorem w formie relacji to unikalna na polskim rynku wydawniczym pozycja traktująca o służbie w Legii Cudzoziemskiej.

Skąd w książce humor? Obyło się bez bolesnych doświadczeń?
- Nawet w trudnych chwilach trzeba znaleźć w sobie pozytywną energią, a taką jest dobra dawka humoru. Wszystkie wspomnienia z czasem stają się miłe, a o tych złych zapominamy. Trudnych sytuacji w moim życiu w Legii nie brakowało, ale wpisane jest to w specyfikę tego zawodu.





... wiecej na www.mmbydgoszcz.pl oraz na www.mmkrakow.pl na temat 13 Targów Książki w Krakowie, gdzie wydawnictwo Apolonia Dream wystawi swoje stoisko: A44




Zapisy na Pierwszy kontrakt! www.pierwszykontrakt.pl

sobota, 23 maja 2009

Legia Cudzoziemska na zakręcie

Prawdopodobnie od czasów puczu generałów w Algierii w 1960 roku, Legia Cudzoziemska nie znajdowała się w tak dużych tarapatach. Wówczas to legioniści idąc za swoimi oficerami masowo poparli zryw przeciwko prezydentowi De Gaulle i V Republice. Chcąc utrzymać władzę nad kolonią posunęli się do zdrady i wystąpili przeciwko własnemu przywódcy.

Nie sposób jest jednoznacznie ocenić tamte zdarzenia. Jedni nazywają je zdradą inni zaś bohaterskim czynem, wszystko oczywiście zależy od punktu widzenia analizujących sytuację sprzed kilkudziesięciu lat. Dawne to czasy, jednak nie koniecznie przez wszystkich zapomniane. Legia Cudzoziemska posiada bardzo wielu przyjaciół, ale także wielu wrogów, którzy czekają na każdą okazję, żeby udowodnić całemu światu, jakim złem jest ta formacja.

Czarna seria zaczęła się w maju 2008 roku. W dramatycznych okolicznościach zginął legionista Tvarusko należący do 2REP, regimentu spadochroniarzy stacjonującego w Calvi na Korsyce. Zdarzenie to miało miejsce na misji w Djibouti podczas forsownego marszu przy kilkudziesięciu stopniowym upale. Niestety nie warunki atmosferyczne były przyczyną jego śmierci, ale brutalne traktowanie przez przełożonych, którzy dopuścili się niedopuszczalnych aktów brutalności. Śledztwo w sprawie trwa, a głównym oskarżonym jest porucznik Bertaud, były dowódca plutonu.

Kolejną głośną sprawą okazały się opublikowane zdjęcia ze szkolenia podstawowego w Castelanudary. Otóż na fotografiach opublikowanych przez jedną z francuskich gazet wyraźnie widać dosyć brutalne sceny ze szkolenia na farmie. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ponieważ takie szkolenia są przeprowadzane, ukazują one realia ewentualnego dostania się do niewoli. Jednakże problemem jest, że wydostały się do prasy nie zawsze przychylnej Legii Cudzoziemskiej i użyte w negatywnym kontekście. Skandal ten spowodował, że generał Pichot de Champfleury, dowódca Legii zabrał głos w tej sprawie i obiecał wyjaśnić okoliczności.

W między czasie szerokim echem odbiła się sprawa byłego legionisty Zbigniewa M., który po 18 latach został zatrzymany przez żandarmerię francuską na podstawie międzynarodowego listu gończego wydanego przez Interpol. Polak, Zbigniew M. podejrzany jest o morderstwo popełnione na początku lat 90 w Niemczech. Od tego czasu pozostawał nieuchwytny, jednakże śledztwo zostało wznowione i specjalna ekipa poznańskiej policji odnalazła ślady podejrzanego właśnie w szeregach Legii Cudzoziemskiej.

Z pewnością wszystko zostałoby wyciszone i przeciwnikom Legii Cudzoziemskiej zabrakłoby argumentów, gdyby nie dramatyczne wydarzenia z 7 kwietnia 2009 roku. Cały świat obiegła wiadomość o szaleńcu, który zastrzelił trzech żołnierzy i jednego czadyjskiego wieśniaka. Tym szaleńcem okazał się legionista z 2REI (2 Cudzoziemski regiment piechoty zmechanizowanej z Nimes) służący w tym regimencie od ponad roku. Na razie, według informacji wiadomo, że legionista zastrzelił ze swojej broni sierżanta i legionistę służących w tym samym oddziale, co on. Kolejną ofiarą okazał się żołnierz z Togo będący na misji w Czadzie, pełniący wartę na posterunku, przez który uciekł legionista. Na razie nieznane są przyczyny tego aktu szaleństwa, wiadomo jednak, że zabójcy udało się zbiec z bronią w ręku, jako że w kilka godzin po zdarzeniu w jednostce w Abeché na Wschodzie Czadu, jego ofiarą padł miejscowy wieśniak, który odmówił mu wydania swojego konia.

Minister obrony narodowej Francji, Hervé Morin stwierdził, że nieznane są przyczyny, dla których szaleniec otworzył ogień zabijając innych żołnierzy. Aktualnie trwają intensywne poszukiwania sprawcy. W akcji biorą udział oddziały czadyjskie i francuskie stacjonujące w regionie, gdzie zdarzenie miało miejsce. Wiadomo, że na razie nie odnaleziono śladów uciekiniera, który prawdopodobnie przemieszcza się na grzbiecie skradzionego konia.

Zdarzenie to jest kolejnym argumentem w walce z Legią Cudzoziemską. Niestety jej przeciwnicy wykorzystują tragiczne wydarzenia dla własnego użytku w walce z tą formacją.

Chwalebne czyny schodzą na drugi plan, nikt nie pamięta, że kilka miesięcy temu sierżant Penon, zginął w zasadzce przeprowadzonej, przez Talibanów. Zanim uszło z niego życie, uratował ciężko rannych, dwóch młodszych kolegów. Niewielu pamięta pięciu legionistów, którzy dla samych słów: honor i dyscyplina, podjęli najwyższe ryzyko i wypłynęli w rozszalałe morze tylko, dlatego żeby na czas zdążyć na poranny apel. Zginęli walcząc z żywiołem.

Jest to trudny okres dla Legii Cudzoziemskiej. Z pewnością uda się go przetrwać, jednakże późniejsze konsekwencje mogą być dotkliwe. Należy mieć nadzieję, że już niedługo będzie głośno o Legii i legionistach, ale tylko przy okazji pozytywnych wydarzeń.

Informacja z francuskiej telewizji:

piątek, 22 maja 2009

Najlepszy spot na wybory do Euro parlamentu

Najciekawszy spot na zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego mające miejsce 7 czerwca 2009. Z dala od śmiesznych bojów pseudo-politycznych polskich goliatów. Głosujcie, ale nie na bufonów zatruwających nam życie.

Prezydent Kaczynski przemawia do narodu w Sejmie

Co robi człowiek będący prezydentem Polski?

Niczego dobrego po Lechu Kaczyńskim się nie spodziewałem i słusznie! Zdaje się, że swoim dzisiejszym orędziem w Sejmie przekroczył kolejną granicę przyzwoitości. Prezydent Polski i wszystkich Polaków przemówił, a właściwie wybełkotał w stylu opanowanym tylko przez siebie samego (zapomniałem też jego wspaniałego brata, który też posiada ten sam styl), frazesy i agitacyjne teksty. Buuuu! To jest prezydent?

Chyba nie warto o nim pisać, należy cierpliwie czekać, aż odejdzie w cień i nie będzie zatruwał nam życia...

Prezydent wszystkich Polaków nie pozostał w Sejmie, żeby wysłuchać premiera Tuska i ministra finansów Rostowskiego. Przyjechał, powiedział (wybełkotał) i wyjechał... w swoim stylu!

czwartek, 21 maja 2009

Ireneusz Jeleń piłkarzem sezonu w Auxerre

Napastnik z Auxerre, Ireneusz Jeleń, został wybrany najlepszym piłkarzem sezonu drużyny z Burgundii. Wyboru dokonali fani klubu AJA Web Fans, w internetowym głosowaniu. Plebiscyt odbywał się na oficjalnej stronie AJ Auxerre.

Jeleń druzgocącą przewagą głosów (79 proc.) pokonał drugiego w kolejności zawodnika klubu. Benoit Pedretti, zgromadził zaledwie 7 proc. wszystkich głosów. Na trzecim miejscu uplasował się Duńczyk Kahlenberg z 4 proc. poparcia.

Jeleń rozgrywa wspaniały sezon w barwach Auxerre, ma na koncie strzelonych 13 bramek (5 bramek w 2007-2008 oraz 10 w 2006-2007), mimo długiej nieobecności, po nabawieniu się kontuzji w meczu z Olympique Lyonnais, w październiku 2008 roku. Z pewnością nikogo nie dziwi ten wybór, polski zawodnik był wybierany w tym sezonie piłkarzem miesiąca aż trzy razy pod rząd.

Gratulacje dla Ireneusza!
Tekst ukazał się w: www.wiadomosci24.pl

środa, 20 maja 2009

Wałęsa, Czarnecki, PiS i wybory

Czas się pośmiać

Ostatnio mi do śmiechu często, a to PiS wypuszcza spot na PO a to PO na PiS, lub SLD na PO. Można sobie popatrzeć i kulać się ze śmiechu. To zabrakło Świnoujścia na mapie u PO a to w ogóle nie wspomniano o Solidarności w filmie reklamowym Unii Europejskiej. Każdy każdemu coś wytyka i się śmieje.

Czasami jednak nie wiem czy się śmiać czy też płakać. Do tego ostatniego doprowadził mnie Wałęsa. Czy ktoś jest w stanie mi wytłumaczyć, co ten człowiek wyrabia? Ja go nie rozumiem i śmiem twierdzić, że mało jest osób na tej ziemi, co potrafiliby racjonalnie wyjaśnić jego zachowanie. Na pewno specjaliści. Ja to tłumaczę sobie zwykłym chciejstwem, pogonią za kasą i rozdrabnianiem się na grosze. Żenujące są wyjaśnienia Wałęsy na temat Ganleya i Libertas. Szukanie podtekstów w sytuacji, gdy grunt mu się pali pod nogami i wszyscy palcem wytykają jest bynajmniej śmieszne i żałosne. Nawet dotychczasowi zwolennicy i obrońcy powoli odwracają się od niego za tę pazerność. Niby nic nowego w świecie polskiej polityki, jednakże mało, kto się spodziewał tak słabiutkiego spektaklu w wykonaniu legendarnego lidera Solidarności.

Nie jest mi do śmiechu natomiast, gdy śledzę szopkę noworoczną w maju w wykonaniu właśnie Solidarności z polskich stoczni. Przypomina mi to ostatnie konwulsje jakiegoś potwora spisanego na straty od lat. Tak samo jak niegdyś kopalnie tak teraz stocznie starają się wyciągnąć olbrzymią kasę z kieszeni podatników pod pretekstem walki o symbole. Te stare symbole, jak Wałęsa czy Solidarność aktualnie są bardzo żałosne w pościgu za kasą. Śmiać się czy płakać?

Na koniec niebywała gratka. Nie muszę nikomu kryć mojej niechęci do Ryszarda Czarneckiego, popularnego „spadochroniarza” partyjnego. Jeszcze niedawno tak mu było wesoło, że kandydatka PO do Parlamentu Europejskiego, Róża Thun nie może kandydować pod skróconym nazwiskiem tylko musi to zrobić, jako Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein, tak teraz możemy się pośmiać z wesołego „Ryśka” wspólnie. Otóż „Rysio” to raczej Richard a na dodatek i Henry Czarnecki. Mało polsko brzmiące imiona znalazły się stąd, że ów „spadochroniarz” urodził się za granicą, a widocznie (bo jakżeby inaczej?) leczący kompleksy rodzice nazwali naszego „bohatera” z angielska.

Oj wesoło mi, wesoło!

czwartek, 9 kwietnia 2009

Legionista-zabójca zatrzymany

Przez dwa dni trwały poszukiwania legionisty, który w przypływie szaleństwa zastrzelił dwóch innych legionistów, żołnierza z Togo i czadyjskiego wieśniaka. Poszukiwany legionista został zatrzymany przy próbie uzupełnienia wody w studni około dziesięciu kilometrów od Abéché, miejsca gdzie wydarzył się dramat. Wiadomo, że szaleniec (z pochodzenia Brazylijczyk) został odnaleziony przez miejscową żandarmerię. Od kilkudziesięciu godzin trwała prawdziwa nagonka na niebezpiecznego zabójcę. W momencie zatrzymania przebrany był w cywilne rzeczy .

Według oficjalnych informacji, legionista zostanie przekazany władzom francuskim na mocy obowiązujących umów pomiędzy Czadem a Francją. Dotychczas nic nie wiadomo o motywach, jakimi kierował się dokonując tego szaleńczego czynu.

Informacje z telewizji francuskiej:

czwartek, 12 lutego 2009

Jan Maria Rokita arschloch czyli dziura w odbycie męskim


Męski i żeński arschloch

Co to jest arschloch czy asshole to wszyscy, którzy liznęli trochę języków obcych, wiedzą. Po polsku tak się nie mówi. Wystarczy powiedzieć komuś "dupa" bez dokładniejszego określania, że ta dupa to po prostu odbyt. Od wczoraj wiemy jednak, że taki arschloch może znaczyć „męski odbyt”, jeżeli chodzi o byłego posła Jana Marię Rokitę. Co do takiego tłumaczenia nie jestem przekonany, ponieważ gdy chcemy nazwać kogoś dupą, albo jak w tym przypadku odbytem to nie musimy określać, że chodzi o męski lub żeński.

Jan Maria i Nelli Rokita, biedni wybrańcy (byli i obecni) polskiego narodu doznali strasznych przykrości od wstrętnych Niemców, którzy jak powszechnie wiadomo Polaków od wieków nie lubią. Trudno do Rokitów miłością pałać, a tym razem można nawet przyznać Niemcom rację i pogratulować porównania do otworu dupnego. Barachło z polskiego Sejmu i polskich salonów spotkało się ze zdecydowaną reakcją ze strony obsługi samolotu, a później policji. Zareagowano odpowiednio.

Wstyd się przyznać, ale niestety taka jest rzeczywistość. Chamskie zachowanie w Polsce nikogo już nie dziwi, tym bardziej ze strony rodzimych „polityków”, jednakże zagranicą inaczej podchodzą do tej polskiej przypadłości. To dopiero początek felietonu, ponieważ JM Rokita będzie musiał odpowiedzieć przed sądem za zakłócanie porządku publicznego i za niezastosowanie się do poleceń załogi samolotu.

Sam Rokita mówi, że nie wie, czy wytoczy proces linii lotniczej. - Nie chcę odszkodowania. Chciałbym by zwrócili mi za drugi bilet - mówi tylko. No tak, przecież poszło o to, że Rokitom płaszcze niszczyli. Biedni ludzie najbardziej znają cenę pieniądza, a tu jeszcze za bilet parę groszy mogą stracić! Walcz Janie Mario, co nam Niemiec będzie w twarz pluł!

piątek, 6 lutego 2009

Dwadzieścia lat temu czyli okrągły stół

W dziejach kraju to niewielki okres. Dokładnie dwadzieścia lat temu odbyły się obrady „Okrągłego Stołu” w Magdalence. Był to przełomowy moment w najnowszych dziejach Polski. Dziś broniony przez niektórych, oskarżany przez innych jest kwestią sporu wśród polityków, historyków i zwykłych ludzi.

W obecnych czasach ten stół nie byłby okrągły a kanciasty. Mimo, że w tamtych czasach rozmowy toczyły się między ówczesną władzą a opozycją, to potrafiono usiąść do stołu do konkretnej rozmowy o dalszych losach ojczyzny. Dwadzieścia lat później jest gorzej niż w tamtych czasach. Dziś, Kaczyńscy i ich poplecznicy, niegdyś nieistniejący a dziś szukający zemsty i chwały, piszą nową historię i wysnuwają swoje teorie w stosunku do tamtych czasów. Dzisiejsze kanciaste charaktery jawią się, jako stwory (trolle) polskiej rzeczywistości.

Niestety jeszcze długo trzeba będzie nam znosić te waśnie. Ludzie wywodzący się z jednego obozu politycznego aktualnie skaczą sobie do oczu jak najgorsi wrogowie. Zacietrzewienie zaślepia im oczy i mózgi i nie pozwala dojść do porozumienia w trudnych chwilach kryzysu światowego, choćby tak jak to było w 1989 roku, podczas obrad „Okrągłego Stołu”.