środa, 5 listopada 2008

Czy Olejniczak bije Napieralskiego poniżej pasa?

Nie sposób nie zauważyć, że na polskiej scenie politycznej tylko dwie partie odgrywają poważną rolę. Bez wątpienia lewa strona polskiej polityki odczuwa brak silnej partii mogącej się przeciwstawić dwóm potentatom, PiS i PO, którzy niepodzielnie kontrolują i kreują polskie życie polityczne. Sytuacja kuriozalna, ale prawdziwa. Zagubiony, sponiewierany i skłócony Sojusz Lewicy Demokratycznej do niedawna pretendujący do miana jedynej partii mogącej się przeciwstawić ugrupowaniom prawicowym, nie może się w tym świecie odnaleźć.

Zarówno liberalne PO, jak i radykalne PiS w pewien sposób realizuje, bądź próbuje realizować program, który w dużej mierze pokrywa się z tym, co proponuje lewica. Dzisiejsza lewica jest zwykłym zlepkiem skłóconych ze sobą partii i ugrupowań. Nie ma zgody, nie ma liderów, a co za tym idzie – nie ma również poparcia społecznego. Niestety taka jest dla lewicy obecna, szara rzeczywistość. Jedynie SLD, jako jedyna partia może pochwalić się kilkuprocentowym poparciem w sondażach, za każdym razem balansując na progu wyborczym.

Należy sobie zadać pytanie, dlaczego polska lewica jest w stanie totalnego marazmu? Na ten stan rzeczy składa się wiele czynników. Przede wszystkim bardzo silna pozycja PO z ponad 50% poparciem społeczeństwa skutecznie zabiera zdegustowanych wyborców dotychczas tradycyjnie głosujących na partie lewicowe. Nieustanne przepychanki personalne pomiędzy Napieralskim i Olejniczakiem zamiast umacniać Sojusz, systematycznie i skutecznie go osłabiają. Polska lewica niegdyś znana z umiejętności łączenia sił i tworzenia koalicji, aktualnie znajduje się w stanie totalnego podziału.

Ostatnia inicjatywa „Polska Nowej Generacji” autorstwa niektórych liczących się polityków została odebrana przez Grzegorza Napieralskiego jako cios poniżej pasa ze strony niektórych czołowych polityków Sojuszu, jak Ryszarda Kalisza czy Wojciecha Olejniczaka. Napieralski postanowił wykorzystać sytuację i za karę odsunąć Olejniczaka z dowódczej funkcji szefa klubu parlamentarnego ze względu na udział w tej inicjatywie. Bez powodzenia za to zaliczono kolejną awanturę na konto SLD, porównując nawet sytuację do zaistniałej w PiS po wyrzuceniu przez Kaczyńskiego, najbliższego niegdyś współpracownika, Ludwika Dorna. Porównanie to z pewnością nie przynosi chluby SLD.

Czy wspomniana „Polska Nowej Generacji” ma szansę na trwalsze zaistnienie? Można przyznać rację redaktorowi „Krytyki Politycznej” Sławomirowi Sierakowskiemu, że inicjatywa ta była dziełem kilku polityków, którym kończą się mandaty w europarlamencie i teraz poszukują „nowej” drogi dla siebie poprzez zwykły polityczny oportunizm. Niestety nie tędy droga do odbudowania zaufania społecznego i stworzenia lewicowej alternatywy.

Gdzie jest problem i dlaczego lewica nie potrafi wykorzystać konfliktowej sytuacji pomiędzy PO i PiS oraz prezydentem Kaczyńskim? Otóż wychodzi na to, że lewica w osobie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, jako siły parlamentarnej jest w prawdziwym rozkroku tożsamościowym. Wręcz kuriozalne poparcie SLD dla weto prezydenta, najpierw w sprawie ustawy medialnej i prawdopodobnie dla ustaw dotyczących ochrony zdrowia jest przysłowiowym strzałem we „własną stopę”. Niepopularny prezydent i popierająca go niepopularna lewica doprowadziła do sytuacji, gdy w Polsce nie ma liczącej się partii o tradycji lewicowej. Jak długo taka sytuacja może potrwać? Z pewnością długo. Dopóki Platforma Obywatelska będzie realizowała program socjalny, a polska lewica zamiast wspierać konkretne inicjatywy, będzie bawiła się w torpedowanie każdego jej ruchu. W przyszłości przywódcy SLD powinni obrać drogę rozwoju dla swojej partii, jeżeli chcą liczyć się na opanowanej przez prawicę polskiej scenie politycznej. W przeciwnym razie skazani są na niepowodzenie i polityczne zapomnienie.

Autor: Jacek Wist

Artykuł opublikowano na Wirtualnej Polsce.

Brak komentarzy: