Henry Allainmat opisał nieprawidłowości mające miejsce w koszarach sekcji karnej. Nie uzyskując wystarczających dowodów autor wysnuł tezy oskarżające Legię o nieprzestrzeganie obowiązującego prawa. Niedawno opublikowany wywiad z autorem książki przypomniał tę zapomnianą historię.
Kilka dni po ukazaniu się artykułu, 18 listopada 2008 roku, opinia publiczna ponownie została zszokowana informacją o niehumanitarnym traktowaniu legionistów. Francuskie media opublikowały informację o śmierci legionisty podczas manewrów w Afryce. Tego dnia jeden podoficer i dwóch kaprali z 2. Cudzoziemskiego regimentu powietrznodesantowego zostali wyrzuceni dyscyplinarnie z Legii Cudzoziemskiej. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie motywy tego zwolnienia: akty brutalności, które doprowadziły do śmierci.
W środowisku związanym z Legią Cudzoziemską od wielu miesięcy krążyły pogłoski o wydarzeniach z 5 maja 2008 w Djibouti. W czasie marszu w kilkudziesięciu stopniowym upale, legionista Josef Tvarusko, narodowość słowackiej zmarł w wyniku udaru słonecznego, który spowodował u niego atak serca. Taka jest oficjalna wersja zgonu.
Sprawa z pewnością zostałaby zatuszowana gdyby nie publikacja na stronie internetowej, Towarzystwa obrony żołnierzy, które przedstawiło inną wersję zdarzeń i wzięło w obronę zwolnionych ze służby legionistów.
Według zebranych informacji, podczas marszu w trudnych afrykańskich warunkach, legionista Tvarusko narzekał na ból kolana. Jedyną pomocą, jaką otrzymał, były kopniaki od kaprali mające mu pomóc w dalszym marszu. Sytuacja nie nadzwyczajna, gdyby nie warunki panujące w tym okresie w Djibouti. Jest to niewielki kraj leżący we Wschodniej Afryce na północ od Somalii i należący do najgorętszych miejsc na świecie. W okresie letnim temperatury nierzadko przekraczają 50-60 stopni w cieniu. Legionista Tvarusko zmuszony do dalszego marszu bez możliwości ugaszenia pragnienia. Prawdopodobnie zawartość jego bidonu została wylana na ziemię przez dowódcę sekcji, porucznika B. Poganiany przez kaprali i sierżanta, Słowak upadł dwieście metrów dalej. Dalsze kopnięcia pogorszyły dramatyczną sytuację. Legionista Tvarusko już nie powstał z ziemi. Nie pomogła pierwsza pomoc udzielona przez jednego z kaprali.
Po kilku dniach ciało legionisty zostało odesłane do Francji do Fort de Nogent (siedziba oddziału rekrutacyjnego Legii Cudzoziemskiej – GRLE) w podparyskiej miejscowości Fontenay sous Bois. Tam odbyły się uroczystości żałobne z udziałem rodziny ofiary a następnie przetransportowano ciało do rodzinnej Słowacji, gdzie został pochowany.
Okoliczności śmierci pozostawały przez wiele miesięcy w tajemnicy. Aktualnie po interwencji ministra obrony Hervé Morin, prokuratura wojskowa zajęła się wyjaśnieniem wszystkich okoliczności. Zawieszonemu w wykonywaniu funkcji, porucznikowi B. oraz byłemu już podoficerowi i byłym legionistom zostaną przedstawione ciężkie zarzuty z „barbarzyństwem i torturami” włącznie.
Sprawa ta z pewnością nie przysporzy Legii Cudzoziemskiej zwolenników, jednakże nie jest w stanie zatrzeć doskonałej reputację, jaką się cieszy we Francji i na świecie. Niestety jej przeciwnicy wykorzystają ludzki dramat w walce przeciw tej instytucji. Z drugiej strony to, co się zdarzyło tego feralnego, majowego dnia nie powinno mieć miejsca. Stara dewiza Legii: „Marche, ou crève”, „Maszeruj albo giń” czasami daje o sobie znać, w tym przypadku, przyczyniła się do niepotrzebnej śmierci.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Przeczytaj także:
1 komentarz:
przestancia być hipokrytami! żeby legioniści mogli być ludźmi"niepowstrzymanymi" muszą przejść przez piekło na ziemi... 25 lat temu byłem w Tchadzie [operacja MANTA]i powiem wam tylko tyle; dzieki Legii jestem dumnym człowiekiem, i chociaż robiłem rzeczy powszechnie uznawane za niemoralne, nigdy nie złamałem Kodeksu Honorowego Legii Cudzoziemskiej... Kompania karna daje w dupe, ale nie zabija!
ex Legionere, Caporal Cheef, 1* companie, 2 REP. Bousmart
Prześlij komentarz