
Nagonka się zaczęła. Wszyscy słyszeliśmy jak Edgar bełkotał, co było jeszcze bardziej widoczne na tle wypytującego go dziennikarza-księdza, a wyrażającego się czystą polszczyzną. Nie wsłuchiwałem się w rozmowę, bo fanem Edgara nie jestem. Nie mi jest osądzać czy Edgar źle się czuł, czy też po prostu sobie za dużo wypił. Przypomniałem sobie jednak jak to Edgar nadgorliwie krytykował byłego prezydenta, któremu takie wpadki się zdarzyły. Pomyślałem sobie wówczas, że sprawiedliwość istnieje na tym świecie. Jest jednak jedna wielka różnica między prezydentem Kwaśniewskim a Edgarem. Otóż ten pierwszy nawet pijany potrafi mówić w języku obcym, gdy ten drugi zaś niezrozumiale bełkocze po polsku.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego wszyscy krytykują Edgara, przecież nie tylko on, ale i były prezydent pije, a także całe polskie społeczeństwo. Kierowcy piją, wojskowi i policjanci, artyści i budowlańcy, lekarze i kolejarze, któż nie pije? Oczywiście nawet święte krowy, jakimi są polscy politycy (nie lubię ich tak nazywać, bo na to nie zasługują), piją na umór.
Edgara nigdy sympatią nie darzyłem, nie mogę powiedzieć, że tylko za peron we Włoszczowej. Edgara jednak nie lubię, głównie za obłudę. Nazajutrz, gdy już powszechnie było wiadomo, że Edgar pije lub jest poważnie chory nie znalazł lepszej odpowiedzi jak tą, że nie pamięta tego wywiadu, bo udziela ich tysiące, a z telewizją TVN to on w ogóle nie rozmawia. Biedny człowieczyna, przecież to jest zupełnie normalne, że nie pamięta, któż na jego miejscu by pamiętał?
Edgar jest tylko człowiekiem, jak zwykły kierowca, murarz, lekarz i ci wszyscy, co piją. Biedak z pewnością ma jeszcze dziś porządnego kaca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz