sobota, 23 maja 2009

Legia Cudzoziemska na zakręcie

Prawdopodobnie od czasów puczu generałów w Algierii w 1960 roku, Legia Cudzoziemska nie znajdowała się w tak dużych tarapatach. Wówczas to legioniści idąc za swoimi oficerami masowo poparli zryw przeciwko prezydentowi De Gaulle i V Republice. Chcąc utrzymać władzę nad kolonią posunęli się do zdrady i wystąpili przeciwko własnemu przywódcy.

Nie sposób jest jednoznacznie ocenić tamte zdarzenia. Jedni nazywają je zdradą inni zaś bohaterskim czynem, wszystko oczywiście zależy od punktu widzenia analizujących sytuację sprzed kilkudziesięciu lat. Dawne to czasy, jednak nie koniecznie przez wszystkich zapomniane. Legia Cudzoziemska posiada bardzo wielu przyjaciół, ale także wielu wrogów, którzy czekają na każdą okazję, żeby udowodnić całemu światu, jakim złem jest ta formacja.

Czarna seria zaczęła się w maju 2008 roku. W dramatycznych okolicznościach zginął legionista Tvarusko należący do 2REP, regimentu spadochroniarzy stacjonującego w Calvi na Korsyce. Zdarzenie to miało miejsce na misji w Djibouti podczas forsownego marszu przy kilkudziesięciu stopniowym upale. Niestety nie warunki atmosferyczne były przyczyną jego śmierci, ale brutalne traktowanie przez przełożonych, którzy dopuścili się niedopuszczalnych aktów brutalności. Śledztwo w sprawie trwa, a głównym oskarżonym jest porucznik Bertaud, były dowódca plutonu.

Kolejną głośną sprawą okazały się opublikowane zdjęcia ze szkolenia podstawowego w Castelanudary. Otóż na fotografiach opublikowanych przez jedną z francuskich gazet wyraźnie widać dosyć brutalne sceny ze szkolenia na farmie. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ponieważ takie szkolenia są przeprowadzane, ukazują one realia ewentualnego dostania się do niewoli. Jednakże problemem jest, że wydostały się do prasy nie zawsze przychylnej Legii Cudzoziemskiej i użyte w negatywnym kontekście. Skandal ten spowodował, że generał Pichot de Champfleury, dowódca Legii zabrał głos w tej sprawie i obiecał wyjaśnić okoliczności.

W między czasie szerokim echem odbiła się sprawa byłego legionisty Zbigniewa M., który po 18 latach został zatrzymany przez żandarmerię francuską na podstawie międzynarodowego listu gończego wydanego przez Interpol. Polak, Zbigniew M. podejrzany jest o morderstwo popełnione na początku lat 90 w Niemczech. Od tego czasu pozostawał nieuchwytny, jednakże śledztwo zostało wznowione i specjalna ekipa poznańskiej policji odnalazła ślady podejrzanego właśnie w szeregach Legii Cudzoziemskiej.

Z pewnością wszystko zostałoby wyciszone i przeciwnikom Legii Cudzoziemskiej zabrakłoby argumentów, gdyby nie dramatyczne wydarzenia z 7 kwietnia 2009 roku. Cały świat obiegła wiadomość o szaleńcu, który zastrzelił trzech żołnierzy i jednego czadyjskiego wieśniaka. Tym szaleńcem okazał się legionista z 2REI (2 Cudzoziemski regiment piechoty zmechanizowanej z Nimes) służący w tym regimencie od ponad roku. Na razie, według informacji wiadomo, że legionista zastrzelił ze swojej broni sierżanta i legionistę służących w tym samym oddziale, co on. Kolejną ofiarą okazał się żołnierz z Togo będący na misji w Czadzie, pełniący wartę na posterunku, przez który uciekł legionista. Na razie nieznane są przyczyny tego aktu szaleństwa, wiadomo jednak, że zabójcy udało się zbiec z bronią w ręku, jako że w kilka godzin po zdarzeniu w jednostce w Abeché na Wschodzie Czadu, jego ofiarą padł miejscowy wieśniak, który odmówił mu wydania swojego konia.

Minister obrony narodowej Francji, Hervé Morin stwierdził, że nieznane są przyczyny, dla których szaleniec otworzył ogień zabijając innych żołnierzy. Aktualnie trwają intensywne poszukiwania sprawcy. W akcji biorą udział oddziały czadyjskie i francuskie stacjonujące w regionie, gdzie zdarzenie miało miejsce. Wiadomo, że na razie nie odnaleziono śladów uciekiniera, który prawdopodobnie przemieszcza się na grzbiecie skradzionego konia.

Zdarzenie to jest kolejnym argumentem w walce z Legią Cudzoziemską. Niestety jej przeciwnicy wykorzystują tragiczne wydarzenia dla własnego użytku w walce z tą formacją.

Chwalebne czyny schodzą na drugi plan, nikt nie pamięta, że kilka miesięcy temu sierżant Penon, zginął w zasadzce przeprowadzonej, przez Talibanów. Zanim uszło z niego życie, uratował ciężko rannych, dwóch młodszych kolegów. Niewielu pamięta pięciu legionistów, którzy dla samych słów: honor i dyscyplina, podjęli najwyższe ryzyko i wypłynęli w rozszalałe morze tylko, dlatego żeby na czas zdążyć na poranny apel. Zginęli walcząc z żywiołem.

Jest to trudny okres dla Legii Cudzoziemskiej. Z pewnością uda się go przetrwać, jednakże późniejsze konsekwencje mogą być dotkliwe. Należy mieć nadzieję, że już niedługo będzie głośno o Legii i legionistach, ale tylko przy okazji pozytywnych wydarzeń.

Informacja z francuskiej telewizji:

2 komentarze:

Łukasz Wolski pisze...

Niektóre rzeczy wstrząsające, a nigdzie nie można o nich usłyszeć. Szkoda. Dobrze, że tutaj wszystko jest wyjaśnione.

Naprawdę wstrząsnęło mnie o tych żołnierzach, którzy zginęli śpiesząc się na zbiórkę. Niezwykła postawa.

Jacek Wist pisze...

Wiele jest takich spraw, tutaj przedstawiłem tylko te najgłośniejsze. Oczywiście więcej jest tych pozytywnych zdarzeń, jednakże najbardziej pozostają w pamięci te negatywne.
Legia Cudzoziemska jest różnie postrzegana. Najgorzej jednak maja ci, którzy "zasłużą" sobie jakimiś innymi grzechami. Dlatego też starszy szeregowy zamieszany w sprawę Nangar Khel, odpowie także za służbę w Legii Cudzoziemskiej...