czwartek, 12 lutego 2009

Jan Maria Rokita arschloch czyli dziura w odbycie męskim


Męski i żeński arschloch

Co to jest arschloch czy asshole to wszyscy, którzy liznęli trochę języków obcych, wiedzą. Po polsku tak się nie mówi. Wystarczy powiedzieć komuś "dupa" bez dokładniejszego określania, że ta dupa to po prostu odbyt. Od wczoraj wiemy jednak, że taki arschloch może znaczyć „męski odbyt”, jeżeli chodzi o byłego posła Jana Marię Rokitę. Co do takiego tłumaczenia nie jestem przekonany, ponieważ gdy chcemy nazwać kogoś dupą, albo jak w tym przypadku odbytem to nie musimy określać, że chodzi o męski lub żeński.

Jan Maria i Nelli Rokita, biedni wybrańcy (byli i obecni) polskiego narodu doznali strasznych przykrości od wstrętnych Niemców, którzy jak powszechnie wiadomo Polaków od wieków nie lubią. Trudno do Rokitów miłością pałać, a tym razem można nawet przyznać Niemcom rację i pogratulować porównania do otworu dupnego. Barachło z polskiego Sejmu i polskich salonów spotkało się ze zdecydowaną reakcją ze strony obsługi samolotu, a później policji. Zareagowano odpowiednio.

Wstyd się przyznać, ale niestety taka jest rzeczywistość. Chamskie zachowanie w Polsce nikogo już nie dziwi, tym bardziej ze strony rodzimych „polityków”, jednakże zagranicą inaczej podchodzą do tej polskiej przypadłości. To dopiero początek felietonu, ponieważ JM Rokita będzie musiał odpowiedzieć przed sądem za zakłócanie porządku publicznego i za niezastosowanie się do poleceń załogi samolotu.

Sam Rokita mówi, że nie wie, czy wytoczy proces linii lotniczej. - Nie chcę odszkodowania. Chciałbym by zwrócili mi za drugi bilet - mówi tylko. No tak, przecież poszło o to, że Rokitom płaszcze niszczyli. Biedni ludzie najbardziej znają cenę pieniądza, a tu jeszcze za bilet parę groszy mogą stracić! Walcz Janie Mario, co nam Niemiec będzie w twarz pluł!

piątek, 6 lutego 2009

Dwadzieścia lat temu czyli okrągły stół

W dziejach kraju to niewielki okres. Dokładnie dwadzieścia lat temu odbyły się obrady „Okrągłego Stołu” w Magdalence. Był to przełomowy moment w najnowszych dziejach Polski. Dziś broniony przez niektórych, oskarżany przez innych jest kwestią sporu wśród polityków, historyków i zwykłych ludzi.

W obecnych czasach ten stół nie byłby okrągły a kanciasty. Mimo, że w tamtych czasach rozmowy toczyły się między ówczesną władzą a opozycją, to potrafiono usiąść do stołu do konkretnej rozmowy o dalszych losach ojczyzny. Dwadzieścia lat później jest gorzej niż w tamtych czasach. Dziś, Kaczyńscy i ich poplecznicy, niegdyś nieistniejący a dziś szukający zemsty i chwały, piszą nową historię i wysnuwają swoje teorie w stosunku do tamtych czasów. Dzisiejsze kanciaste charaktery jawią się, jako stwory (trolle) polskiej rzeczywistości.

Niestety jeszcze długo trzeba będzie nam znosić te waśnie. Ludzie wywodzący się z jednego obozu politycznego aktualnie skaczą sobie do oczu jak najgorsi wrogowie. Zacietrzewienie zaślepia im oczy i mózgi i nie pozwala dojść do porozumienia w trudnych chwilach kryzysu światowego, choćby tak jak to było w 1989 roku, podczas obrad „Okrągłego Stołu”.